Zaskakujące wyborcze transfery
Kandydują z list innych partii, bo własne ich usuwają albo konkurencyjne oferują lepsze miejsca
– Dziękuję Platformie, że mnie przyjęła na swoją listę – mówił rzeszowski radny PiS Jacek Kiczek, który niespodziewanie pojawił się na ubiegłotygodniowej konferencji PO. Trzy dni przed zamknięciem list wyborczych tłumaczył, jak bliskie są mu są idee tej partii i działania rządu Donalda Tuska.
Dostał pierwsze miejsce na liście PO do rady miasta w swoim okręgu. PiS proponował mu czwarte.
To zaskakujący transfer. Kiczek od dziewięciu lat był twarzą rzeszowskiego PiS, współtworzył partię w Rzeszowie i przez dwie kadencje był radnym miasta. Chwalił dokonania rządu Jarosława Kaczyńskiego. Za rządów PiS został członkiem rady nadzorczej Polskiego Radia.
– Od dwóch lat coraz mniej łączyło mnie z PiS, bo w tej partii jest za mało demokracji wewnętrznej i nie było miejsca dla ludzi z inicjatywą takich jak ja – mówi „Rz”. Tłumaczy, że nie odszedł z partii dwa lata temu tylko dlatego, że do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta