Złoty róg pisowskich dysydentów
Odchodzącym z PiS wystarczy, jeżeli uda się im powołać do życia siłę mogącą skutecznie wsadzić kij w szprychy obecnego układu i mierzącą w trzecie, czwarte miejsce w wyborach parlamentarnych – pisze publicysta
Nic nie słysom, nic nie słysom, ino granie, ino granie, jakieś ich chyciło spanie…?!”. Weselnicy niesłyszący rozpaczliwego nawoływania Jaśka i posuwający się w martwym, rytualnym tańcu przez izbę – ten obraz z ostatniej sceny „Wesela” staje przed oczami, gdy przychodzi opisać polską scenę polityczną ostatnich kilku lat. A już z całą pewnością ostatnich paru miesięcy.
Rytualizacja i wyjałowienie tej sfery życia publicznego osiągnęły taki poziom, że żadna rzeczywista zmiana w ważnych dla państwa mechanizmach, żadna debata nad istotnymi sprawami nie jest możliwa. I już choćby z tego powodu narastającą frondę wewnątrz PiS trzeba powitać z nadzieją. Czasami bowiem wystarczy z, wydawałoby się, zasklepionego na dobre mechanizmu wyciągnąć jeden element, żeby cała konstrukcja się zawaliła.
Wokół nadchodzącego niewątpliwie rozpadu PiS (czy może raczej: secesji grupy znaczących działaczy) jest sporo nieporozumień i wątpliwości, zwłaszcza na poziomie taktycznym.
Niespójna grupa frondystów
Warto pamiętać, że grupa frondystów (tego określenia będę używał dla opisania jej w całości) nie jest spójna. Polityczne życiorysy i drogi Joanny Kluzik-Rostkowskiej, Marka Migalskiego, Michała Kamińskiego, Pawła Kowala czy Jana Ołdakowskiego znacząco się różnią. Ołdakowskiemu czy Kowalowi blisko do ideowego środowiska „Teologii Politycznej”, czyli grupy konserwatywnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta