Do Unii nie po pieniądze
Gospodarka turecka kwitnie w czasach kryzysu w strefie euro. Jak to się stało, tłumaczy turecki minister finansów Mehmet Simsek
Rz: Jaki wpływ ma kryzys w strefie euro na turecką gospodarkę?
Na razie bardzo ograniczony. Ale nie ma co się oszukiwać, także Turcja za to będzie musiała zapłacić, bo nadal połowa naszego eksportu trafia właśnie do strefy euro, a z całej UE pochodzi ok. 80 procent naszych inwestycji bezpośrednich. Nasza gospodarka jest otwarta, więc wszystkie korzystne i niekorzystne efekty z pewnym opóźnieniem zawsze do nas docierają. Dlatego jesteśmy bardzo ostrożni we wszystkich podejmowanych decyzjach. Ale na razie – odpukać – nic złego się nie dzieje. Udało nam się stworzyć bardzo silne fundamenty gospodarcze. W tym roku mimo europejskich kłopotów Turcja osiągnie 7 – 8-procentowy wzrost PKB. I taki poziom wzrostu chcemy utrzymać w następnych latach.
Widząc kryzys w strefie euro, zdecydował się pan na jakieś posunięcia oszczędnościowe?
Nie ma takiej konieczności. W czasach, kiedy Europa tnie wydatki, zwłaszcza koszty utrzymania sektora publicznego, my podwyższamy pensje i emerytury o 18 procent, bo inflacja sięgnie 8 procent.
I nie jest to związane z przyszłorocznymi wyborami?
Nie, bo w tym samym czasie porządkujemy inne wydatki, tak aby w ciągu najbliższych dwóch lat deficyt budżetowy spadł do 3 proc. A na podwyżki możemy sobie pozwolić przy spadającym bezrobociu. W czasach kryzysu Unia Europejska straciła 3,3 mln miejsc pracy, nam udało się stworzyć 1,5 mln nowych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta