Zwykły dzień Generalnej Guberni
W „Złotych żniwach” Jan Tomasz Gross wchodzi we frazeologię nieobecną w jego wcześniejszych dziełach, którą można uznać za antypolską. Nie o prawdę chodzi, tylko o zademonstrowanie pogardy
Nareszcie nam słonecko zaświeciło, dwadzieścia lat myśmy cekali, aleśmy się docekali!
(reakcja polskich chłopów na klęskę wrześniową, odnotowana przez Kazimierza Wykę jako częsta, „Życie na niby”)
W kilka tygodni nastał przeciętny, zwykły dzień Generalnej Guberni (Kazimierz Wyka, tamże)
W ogóle w stosunku do Żydów zapanowało jakieś dziwne zezwierzęcenie. Jakaś psychoza ogarnęła ludzi, którzy za przykładem Niemców często nie widzą w Żydzie człowieka, lecz uważają go za jakieś szkodliwe zwierzę, które należy tępić wszelkimi sposobami, podobnie jak wściekłe psy, szczury i tak dalej
(dr med. Zygmunt Klukowski, pamiętnikarz z Zamojszczyzny)
Jan Tomasz Gross drażni wielu. Przyznam, że mnie też. Tworząc książki powszechnie uznawane za historyczne, w rzeczywistości nie prowadzi własnych badań, tylko popularyzuje (nieżyczliwi użyliby słowa: żeruje, ale darujmy mu, skoro pokrzywdzeni nie zgłaszają się jako tacy) badania prawdziwych historyków. W tym wręcz takie, które w sensie edytorskim jeszcze w ogóle nie ujrzały światła dziennego.
Zauważmy jednak, że gdy Aleksander Sołżenicyn opublikował „Archipelag GUŁag”, nie odkrył w zasadzie niczego nowego. Wielu wcześniej opisywało bolszewickie bestialstwa. Ale Aleksander Isajewicz sprawił, że te opisy zaczęły być słuchane. I to się liczyło. Wtórność nie jest więc dla mnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta