Puszczyk pohukuje na pogodę
Buk, jodła i świerk osiągają na Roztoczu wschodnią granicę swego występowania. Pysznią się, jakby chciały dać popis urody tym, którzy wędrują dalej na wschód. Ale my na razie nigdzie nie odchodzimy. Czekamy tylko: zahuka, nie zahuka?
Nasz przewodnik po tutejszych ostępach dr Przemysław Stachyra, badacz sów, nie zamierza jednak biernie czekać. Zwija dłonie w trąbkę i dmucha, dobywając głos sowy. Po chwili w koronach buków odzywa się prawdziwa sowa. Pospolity puszczyk. Wabienie puszczyka ludzkim głosem to stary numer badaczy sów. Zawsze się udaje. Tylko trzeba wiedzieć, gdzie hukać.
Przemek zna tu wszystkie rewiry puszczyków, a dla nas wybrał najpewniejszy, w pobliżu dziupli w starym buku. W świetle latarki czołówki i blaskach dogasającego dnia badacz pokazuje nam skarby, jakie znalazł pod dziuplą. Podłużne gałki z sierści i kostek – sowie wypluwki. Sowa bowiem zwraca dużo niestrawionych części połkniętych ofiar. Badacze zawzięcie je zbierają. Można w nich poznawać w szczegółach to, co biolodzy nazywają uczenie piramidą pokarmową, czyli kto kogo zjada. Dzięki tym badaniom można też odkryć, że na danym terenie żyje istota, którą inaczej trudno zauważyć. W ten sposób w jednym z kompleksów leśnych wykryto kiedyś obecność popielicy: rzadkiego, nadrzewnego gryzonia z rodziny pilchów.
Sowia serenada
W poszukiwaniu istoty, na której Przemkowi najbardziej zależy, wypluwki na nic się zdadzą. Trzeba jej nasłuchiwać po nocach, a w potrzebie wabić. A nuż da się wywabić... urala. Taką to ksywkę brać ornitologiczna nadała puszczykowi uralskiemu, u nas wielkiej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta