Należy zacząć od bilansu Funduszu Kościelnego
Projekt rządu może być punktem wyjścia do negocjacji, ale cel musi być szerszy: całościowy model finansowania związków wyznaniowych – mówi prawnik z Uniwersytetu Opolskiego ks. prof. Dariusz Walencik
W sporach o Fundusz Kościelny, księże profesorze, słyszy się argument, że przecież Komisja Majątkowa zwróciła Kościołowi już prawie wszystko. Złośliwi powiedzą: z naddatkiem. Po co więc Fundusz Kościelny?
Dariusz Walencik: Przecież to dwie odrębne instytucje. Fundusz Kościelny powstał na mocy ustawy z 20 marca 1950 r. o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki, poręczeniu proboszczom posiadania gospodarstw rolnych i utworzeniu Funduszu Kościelnego. Bazą materialną Funduszu miały być dochody z przejętych, zgodnie z ustawą, nieruchomości związków wyznaniowych, wspomagane dotacjami z budżetu państwa. Miały służyć wyłącznie celom kościelnym i charytatywnym. Przepisy te nigdy nie były wykonywane. Nie została więc dokonana inwentaryzacja nieruchomości przejętych na własność państwa, nie próbowano też ustalić, jakie przynoszą dochody, ani metody ich oszacowania. Na zasadność utrzymywania Funduszu Kościelnego, w całości lub części, patrzy się wyłącznie przez pryzmat posiadanych obecnie przez związki wyznaniowe nieruchomości, a trzeba brać pod uwagę okoliczność, że Fundusz w latach 1950 – 1989 nie wypełniał ustawowych zadań lub ograniczały go w tym względy polityczne. Na podstawie zachowanych ksiąg rachunkowych Funduszu możemy stwierdzić z całą pewnością, że w tym okresie 2/3 środków wydatkowano na cele niezgodne z ustawą, w tym na walkę z Kościołem....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta