Trudny Hary
Sam się wychował na króla 100 metrów, upadał i się podnosił. Armin Hary skończył właśnie 75 lat
Niemiec mógł być Usainem Boltem z czasów żwirowych bieżni. Zabierał Amerykanom złote medale na setkę, pierwszy przebiegł ją w równe 10 sekund, został mistrzem olimpijskim w Rzymie w 1960 r., Puma i Adidas wyrywali go sobie, kusząc wielkimi pieniędzmi.
Zarabianie na sporcie było wtedy zabronione, ale Armin Hary przepisom się nie kłaniał. Nie kłaniał się właściwie nikomu. Wojował z działaczami, trenerów lekceważył („Nie potrzebuję ich, wiem, jak się biega"), na rywali patrzył z wysoka. Nie lubił i nie był lubiany. Bolt w chwilach zwycięstw zaprasza wszystkich do zabawy. Hary wystawiał kolce.
Niemiecka publiczność kochała w tamtych czasach Manfreda Germara, mistrza i rekordzistę świata na 200 metrów. Hary'ego, gdy zaczął z Germarem wygrywać na setkę, tylko tolerowała. Uważano go za chłopaka znikąd, drażniło jego poczucie wyższości, wyniki budziły podejrzenia. Nie chodziło o doping, tylko o niesamowicie szybkie reakcje startowe, zawsze na pograniczu falstartu. Rekord świata, to słynne 10,0, uznano...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta