Prawnik karany dwa razy
Sędzia Sądu Najwyższego Wiesław Kozielewicz rozmawia z Katarzyną Borowską o tym, czemu sędziowie, adwokaci czy radcy muszą odchodzić z zawodu oraz dlaczego nie jest zwolennikiem przeniesienia II instancji sądownictwa dyscyplinarnego do sądów powszechnych.
Czy postępowanie dyscyplinarne się sprawdza? W debacie publicznej pojawiają się opinie, że sędziowie, radcy czy adwokaci, sądząc swoich kolegów, są zbyt łagodni.
Wiesław Kozielewicz: Te opinie wynikają z nieporozumienia. Nie jest bowiem upowszechniona wiedza, że odpowiedzialność dyscyplinarna jest dodatkową, niezależną od odpowiedzialności karnej możliwością ukarania. Jeśli np. niesolidny adwokat oszuka klienta, to będzie jak każdy obywatel odpowiadał przed sądem karnym, a dodatkowo poniesie odpowiedzialność dyscyplinarną.
Nie zawsze jest to podwójna odpowiedzialność. Sędziowie na przykład za wykroczenia odpowiadają tylko dyscyplinarnie.
To wyjątek od ogólnej reguły, że odpowiedzialność dyscyplinarna jest niezależna od odpowiedzialności karnej i za wykroczenia. Wyjątek od lat krytykowany.
Nawet niektórzy sędziowie mówią, że woleliby np. zapłacić mandat, niż tłumaczyć się przed sądem dyscyplinarnym...
Tak, są takie głosy. Ja też uważam, że lepiej by było, gdyby sędzia odpowiadał za wykroczenia przed sądem powszechnym, a nie przed sądem dyscyplinarnym, bądź żeby mógł po prostu zapłacić mandat za wykroczenie drogowe. Zresztą za przekroczenie prędkości może sędziego spotkać w postępowaniu dyscyplinarnym bardziej dolegliwa kara niż w klasycznym postępowaniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta