Smuda, znowu cuda
Legia znowu liderem, Wisła ciągle z najlepszą obroną w lidze.
Żaden trener tak bardzo nie zawiódł nadziei polskich kibiców w ostatnich latach, jak Franciszek Smuda. Kiedy po Euro 2012 mówił, że niczego nie żałuje, że niczego nie musi udowadniać i że nadal jest świetnym trenerem – irytował. To, że z Ratyzboną spadł do trzeciej ligi niemieckiej, potwierdzało wiedzę tłumu – Smuda się skończył.
Latem trafił do Wisły Kraków, ale nie udało mu się przekonać Bogusława Cupiała, by po raz kolejny otworzył portfel i dał pieniądze na transfery. To raczej Cupiał przekonał Smudę, że ma zbudować drużynę z młodych zawodników i tych, z którymi nie uda się rozwiązać kontraktów.
Wisła przygotowywała się w składzie czternastoosobowym, żegnała z dotychczasowymi liderami – Radosławem Sobolewskim, Cezarym Wilkiem czy Kamilem Kosowskim. Przed sezonem odeszli z klubu wszyscy napastnicy, a jedyny, który został (Rafał Boguski), leczył kontuzję.
Złość Smudy
Nikt nie wróżył Wiśle ciekawej przyszłości, skazywano ją raczej na walkę o utrzymanie w ekstraklasie. Entuzjazm Smudy zrzucano na jego małą wyobraźnię, ale po raz kolejny okazało się, że w naszej lidze ten trener sprawdza się doskonale. Przygotowywał drużynę, jak Felix Magath, piłkarze czuli się wyczerpani, a trener zdawał się być w swoim żywiole. Tłumaczył, że o mistrzostwo nie będzie się bił, ale zespół po to jest przebudowywany, by w przyszłym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta