Wsadził Anglię na rower
Kiedy wygrał Tour de France, dostał tytuł szlachecki. W sobotę ostatni raz pojedzie w wyścigu na szosie, legendarnym Paryż-Roubaix.
Wyboru dokonał starannie i świadomie. Na koniec kariery spełnia marzenia z dzieciństwa. Niedawno podczas wywiadu pokazał dziennikarzowi „Guardiana" kasety VHS z nagraniami francuskiego klasyku z lat 90., kiedy w deszczu, a czasami w mrozie, jazdę po brukach wygrywali Gilbert Duclos-Lassalle, Andrij Czmil, Johan Museeuw. – To najtrudniejszy, ale zarazem najpiękniejszy wyścig. Jedyny poza Tour de France, w którym kolarz jedzie także wtedy, kiedy nie ma szans na zwycięstwo. Nie chce zejść z trasy, tylko wjechać na welodrom i kiedyś sobie powiedzieć: „Tak, ukończyłem Paryż-Roubaix" – opowiada.
Tylko po to, aby jeszcze raz wziąć udział w „Piekle Północy", postanowił przedłużyć o cztery miesiące kontrakt z zespołem Sky. W zeszłym roku – bez specjalnego przygotowania – pojechał na tyle dobrze, że zajął dziewiąte miejsce. Był pierwszym od 1992 roku zwycięzcą Tour de France, który znalazł się w czołowej dziesiątce. W tym sezonie poświęcił się specjalistycznym treningom, sprawdzał się w najważniejszych flandryjskich klasykach, chce prestiżowym zwycięstwem ukoronować piękną karierę. Potem podejmie nowe wyzwania. Na szosie pojedzie jeszcze w lokalnym angielskim wyścigu Tour of Yorkshire, ale ten start służyć będzie już tylko marketingowym celom – promocji własnej grupy WIGGINS. Kolejny etap to powrót tam, skąd wyrósł – na tor. W Rio de Janeiro zamierza powalczyć o kolejny, czwarty złoty medal...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta