Balcerowicz musi mieć rację
Do diagnoz i rekomendacji raportu prof. Leszka Balcerowicza trzeba podchodzić bardzo ostrożnie, bo osadzone są na wyrwanych z kontekstu danych, które, powierzchownie interpretowane, mają dać pożądany przez byłego wicepremiera rezultat – pisze Antoni Bojańczyk.
Ukazał się kolejny raport think tanku prof. Leszka Balcerowicza. Jak zawsze z medialnym przytupem. Tym razem zawierający diagnozę stanu gospodarki i rekomendacje na następne lata. Od pewnego czasu stało się manierą prof. Balcerowicza, że włącza on w orbitę swych eksperckich diagnoz gospodarczych także zagadnienia prawne. W najnowszym raporcie także nie brakuje odesłań prawnych. Warto się niektórym przyjrzeć, bo są ilustracją tego, jak łatwo manipulować opinią publiczną, wykorzystując błędne czy też wyrwane z kontekstu wiadomości i formułując najbardziej nawet egzotyczne pomysły legislacyjne.
Profesor Balcerowicz wyrobił sobie markę chłodnego profesjonalisty, ekonomisty obiektywnie oceniającego rzeczywistość (nie tylko gospodarczą). Bardzo dba o swój wizerunek. W debacie publicznej zawsze stara się występować jako ekspert, nigdy jako polityk. Nieodmiennie odżegnuje się od „populizmu" i „dyletanctwa" (uprawianego przez godnych pogardy polityków), przeciwstawiając je wiedzy i strategii eksperckiej (oceny Balcerowicza). Nie może być nic dalszego od prawdy. Leszek Balcerowicz to bowiem polityk z krwi i kości (wieloletni prezes partii, poseł, wicepremier, minister wielu gabinetów), który do perfekcji opanował misterną sztukę sprzedawania opinii publicznej preferowanej przez siebie ideologii politycznej pod płaszczykiem niekwestionowanych i obiektywnych dogmatów ekonomicznych. Teraz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta