Demony i zjawy na rynku sztuki
W latach 90. reżyserowane licytacje mogły służyć praniu pieniędzy. Dzisiaj rekordowe fikcyjne ceny przede wszystkim budują wizerunek antykwariusza – uważa publicysta Janusz Miliszkiewicz.
Rynek sztuki i antyków to ważny dział gospodarki i kultury narodowej. Rozwija się wraz ze wzrostem zamożności Polaków. Rośnie więc zapotrzebowanie na pracę prawników znających specyfikę i mechanizmy jego funkcjonowania.
Państwo dotychczas przymykało oczy na patologie rynku sztuki i antyków, choć handluje on przedmiotami o dużym znaczeniu dla naszej narodowej tożsamości. Naukowcy opracowali sposoby rozwiązania problemów. Od lat postulują regulację rynku.
Jednym z najważniejszych problemów są falsyfikaty. Przepisy karne nie umożliwiają usuwania z rynku fałszywych dzieł sztuki. Pisze o tym Dariusz Wilk w monografii „Fałszerstwa dzieł sztuki. Aspekty prawne i kryminalistyczne".
Ten sam problem stawiał przed laty np. Piotr Ogrodzki, dyrektor Ośrodka Ochrony Zbiorów Publicznych. W kwartalniku naukowym „Cenne, Bezcenne, Utracone" (3/2009) napisał: „Tego, czego najbardziej potrzeba, to możliwości ściągania z rynku sztuki krążących tam falsyfikatów. Jest to nawet chyba ważniejsze od ścigania samych fałszerzy". Piotr Ogrodzki się zastanawia, dlaczego fałszywych dzieł sztuki nie eliminuje system podobny do eliminującego z obiegu fałszywe banknoty. Przywołuje jako wzór ustawę, dzięki której Włosi co roku ściągają z rynku sztuki kilka tysięcy falsyfikatów.
W prawniczej literaturze znajdziemy wcześniejsze wnioski o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta