Teczka Jacka Soplicy
Mikołaj Grabowski | Reżyser „Pana Tadeusza" w Teatrze im. Osterwy mówi Jackowi Cieślakowi o inscenizacji poematu Adama Mickiewicza.
Rz: Mamy w pamięci „Pana Tadeusza" w pana reżyserii z Narodowego Starego Teatru w Krakowie. Czym lubelska adaptacja różni się od krakowskiej?
Mikołaj Grabowski: Ta adaptacja nie odbiega daleko od tamtej. Różni się jednak od krakowskiej zarówno objętością materiału, jak i pojawieniem się scen nowych, nieistniejących w poprzedniej inscenizacji. Zniknęły też fragmenty scen czy całe sceny z poprzedniej realizacji. Ta adaptacja wydała się nam, jej autorom, dość przejrzysta. Trzy godziny spektaklu dla dzisiejszego widza to dużo, nie biorę pod uwagę męczenników sztuki, dla których czas przedstawienia nie gra roli. Myślę o widzu, który skuszony tytułem – dodajmy, prawie w Polsce niegranym – zechce zanurzyć się w dziele, którego fragmenty przeczytał w gimnazjum, resztę w streszczeniu z Google i ma mgliste pojęcie o pięknie tego utworu. Minęły czasy, kiedy w domach, podczas imienin czy innych rodzinnych uroczystości, co znam z autopsji, biesiadnicy prześcigali się w cytatach z „Pana Tadeusza", nierzadko cytując prawie całe księgi.
W Starym Teatrze spektakl kończył się pogrzebem Jacka Soplicy, co wprowadzało martyrologiczny ton. Dziś staje się on coraz silniejszy. Jak reżyser „Pana Tadeusza" może na to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta