Certyfikaty rezydencji jak za króla Ćwieczka
Firma nie musi potrącać podatku zagranicznemu kontrahentowi, jeśli ma zaświadczenie o tym, gdzie się rozlicza. Fiskus woli papierowe niż elektroniczne.
Elektroniczny certyfikat nie jest dowodem, w jakim kraju kontrahent ma siedzibę. Potrzebny jest papierowy. To stanowisko poznańskiej Izby Skarbowej.
Dotyczy spółki, która jest częścią międzynarodowego holdingu wydawniczego. Płaci ona zagranicznym kontrahentom m.in. za usługi reklamowe. Z wynagrodzenia powinna potrącić – co do zasady – 20-proc. podatek. Jeśli jednak otrzyma od kontrahenta certyfikat rezydencji, może w ogóle go nie pobierać.
– Certyfikat rezydencji, czyli zaświadczenie o tym, gdzie kontrahent ma siedzibę albo mieszka, jest potrzebny, aby zastosować postanowienia umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Można wtedy przyjąć preferencyjną stawkę podatku albo zastosować zwolnienie. Jest tak zarówno przy współpracy z firmami, jak i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta