Znak pokoju czy znak wojny
Kampania medialna „Tygodnika Powszechnego", „Znaku" i „Więzi" przedstawiła katolików jako zbrodniarzy prześladujących homoseksualistów. Taka wizja brutalnie odwraca porządek moralny – pisze publicystka.
Czego domagają się środowiska, które uruchomiły za pomocą potężnych środków finansowych medialną kampanię reklamową, która ma rzekomo zmienić nastawienie osób wierzących do ludzi odmiennych orientacji seksualnych? Czy jest to batalia o tolerancję i zwykłą ludzką życzliwość, której rzekomo brakuje katolikom, czy raczej o to, by naruszyć same fundamenty tradycyjnej wiary?
Ziarna rewolucyjnej zmiany
Wiara oparta na znajomości Dekalogu i dogmatów Kościoła była zawsze przez tzw. postępowych katolików, skupionych wokół „Tygodnika Powszechnego", „Znaku" i „Więzi", traktowana z podejrzliwością. Wielokrotnie można było od nich usłyszeć: naprawdę nie macie wątpliwości? Jesteście pewni? To znaczy, że jesteście fundamentalistami, pysznymi i zadufanymi, ludźmi potencjalnie niebezpiecznymi. Takich trzeba się strzec, trzeba ich izolować. Świat idzie z postępem, wszystko się zmienia, życie dyktuje nowe prawa, nie można tkwić w zaśniedziałych okopach.
Od tego już tylko krok, by wmawiać katolikom, że nie tylko są nudziarzami, ale nie lubią ludzi, nie znoszą „inności", „różnorodność" napawa ich lękiem i w rzeczy samej „są przepełnieni nienawiścią".
Można to wszystko rozgrywać na różnych instrumentach, z wykorzystaniem bardzo szerokiego rejestru subtelnych fal. Wzbudzając w katolikach niepokój co...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta