Nauczyliśmy się gimnazjów, a oni nam je likwidują
Wracamy do formuły, w której będziemy mieć w jednej szkole małe dzieci oraz nabuzowaną energią młodzież – mówi dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii Kąt Łukasz Ługowski.
Rzeczpospolita: Czeka nas wielka, może rewolucyjna zmiana w systemie edukacji. Zmiany w oświacie są dobre czy złe?
Łukasz Ługowski: Trzeba zmieniać, czasem wszystko, bo świat się zmienia i musimy się przystosowywać. Ale edukacja ma swoje ograniczenia. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, po co się zmian dokonuje. Kiedy zapisujemy dziecko do pierwszej klasy, powinniśmy – i my, i dziecko – wiedzieć, jak proces edukacji ma się skończyć. Kiedy przeprowadzam klasówkę, muszę umieć uzasadnić, po co ona jest, co chcę sprawdzić. Dobrze byłoby wiedzieć także po co jest ta reforma... Byłem zły na poprzednią reformę, która stworzyła gimnazja, ale wtedy wiceminister Irena Dzierzgowska umiała podać konkretny powód, dla którego się to robi: po to, żeby oddzielić dzieci od młodzieży, bo młodzież jest agresywna. I to była prawda. A teraz wracamy do starej formuły, w której będziemy mieć w jednej szkole małe dzieci, siedmioletnie oraz nabuzowaną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta