Polskie media poza prawem
Kryzys polityczny wywołany sprawą ograniczenia wstępu dziennikarzy do parlamentu świadczy o tym, że jako państwo nie wypracowaliśmy żadnych mechanizmów, które pozwalałyby mu normalnie funkcjonować – pisze publicysta.
Poniedziałkowe spotkanie marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego z dziennikarzami nieco zmniejszyło napięcie między mediami a politykami rządzącej partii. Jednak wciąż pozostała wątpliwość, w jakiej roli występuje marszałek Karczewski. W zasadzie bowiem chodzi o sytuację w Sejmie, gdyż tak naprawdę Senat (z całym szacunkiem) raczej guzik wszystkich interesuje, bo to, co ważne, dzieje się w Sejmie.
Nieporównanie dziwniejsza było wcześniejsza, dość przypadkowa rozmowa dziennikarzy z marszałkiem w sobotnią noc. Wśród żurnalistów były osoby najwyraźniej bliżej nieznane pozostałym. Nie bardzo wiadomo, jaki był cel tego spotkania ani w jakiej roli występował marszałek Senatu.
Na co nas stać?
Trudno powiedzieć, jakie to spotkanie miało status: prywatne, oficjalne? Sam przebieg rozmów też był przedziwny i chaotyczny, bo rozmawiano głównie o tym, kto ile razy dostał w twarz kamerą, a kto ile razu potknął się o kable. Żeby dopełnić całej groteskowości tego spotkania, było ono relacjonowane chałupniczo za pomocą rozładowującej się komórki, przy rwącym się głosie, z chyboczącym się obrazem normalnym lub obróconym o 90 stopni.
Czy to naprawdę wszystko, na co stać dość duży naród o 1000-letniej historii w centrum Europy na początku XXI wieku?
Nie ustalono nic istotnego. Dwie godziny gadania o niczym, żeby ustalić kolejny termin...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta