Muzyka lubi długą przygodę
Pianista Rafał Blechacz opowiada Jackowi Marczyńskiemu, że kiedyś chciał być organistą, więc na nowej płycie gra Bacha.
Rzeczpospolita: Czy pan wie, że kilkunastoletni Chopin grywał na organach do mszy?
Rafał Blechacz: Tak, w warszawskim kościele ss. Wizytek.
I znał pan tę historię, kiedy sam jako chłopak grał w kościele w rodzinnym Nakle?
Tak, ale nie miało to wpływu na moją decyzję. Po prostu wcześnie polubiłem Bacha i byłem zafascynowany organami, ich potężnym brzmieniem, możliwością regulowania barwy. No i lubiłem obserwować naszego organistę. Chciałem być taki jak on, tak wyobrażałem sobie własną przyszłość. W ogóle moje początki muzyczne mocno związane były z muzyką religijną, grając, powtarzałem zapamiętane pieśni, kolędy, w wieku siedmiu lat znałem stałe części muzyczne mszy. Miałem je opanowane we wszystkich tonacjach, jak muszą to umieć organiści.
Pierwsze doświadczenia organowe pomagały potem panu jako pianiście?
Zdecydowanie. Gdy jako dziecko grałem jedną ręką, nie miałem kłopotu z doborem drugiej jako harmonicznego akompaniamentu. A pierwszym konkursem, w którym brałem udział, był właśnie Konkurs Bachowski w Gorzowie Wielkopolskim. Miałem 11 lat, a zdobyłem I nagrodę w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta