Brexit nie zmieni postrzegania naszych marek
Andy Goss Modlę się, żeby brexit był łagodny. Musimy zrobić wszystko, by jego niekorzystne skutki były jak najmniej odczuwalne – mówi wiceprezes Jaguara Land Rovera.
Rz: Obawia się pan „twardego" brexitu?
Może inaczej. Modlę się, żeby był łagodny. Jaki ostatecznie będzie, to wielka niewiadoma, a dla biznesu już nawet taka sytuacja nigdy nie jest korzystna. Ze swojej strony przedstawiliśmy bardzo konkretne oczekiwania, czego tak naprawdę chcemy. Mamy prawo mówić o tym głośno, bo w Wielkiej Brytanii zatrudniamy 42 tys. osób. Jesteśmy jednocześnie największym brytyjskim eksporterem do wielu krajów świata. Dlatego powiedzieliśmy otwarcie rządowi: nie chcemy być świadkiem pojawienia się cel, jakichś barier w handlu, konieczności cięcia zatrudnienia. To wszystko wyartykułowaliśmy bardzo jasno i powtarzamy przy każdej nadarzającej się okazji. Chcemy jednak, aby słyszeli nas również unijni politycy, bo na kontynencie już w tej chwili zatrudniamy 12 tys. osób. Dlatego właśnie politycy po obydwu stronach stołu negocjacyjnego mają obowiązek doprowadzić do możliwie najlepszego porozumienia w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Dla nich muszą się liczyć przede wszystkim miejsca pracy i konsumenci.
Jak duży wpływ na negocjacje prowadzone przez stronę brytyjską mają rodzime firmy?
Ogromny.
A lobbujecie w Brukseli?
Z całą mocą. Robimy wszystko, co jest możliwe. Razem z innymi organizacjami i w pojedynkę. Rozmawiamy, z kim się da i gdzie się da. Bo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta