Jesteśmy coraz bardziej wrażliwi na wpływ firm na otoczenie
Arno Probst | Gdy 15 lat temu przychodził audytor do rady nadzorczej w firmie rodzinnej, zajmowało to może 15 minut – przedstawiał raport z badania sprawozdania finansowego i wychodził. Teraz takie sesje trwają kilka godzin i toczy się w ich trakcie intensywna dyskusja. Zawdzięczamy to w dużej mierze rosnącej roli niezależnych członków rad nadzorczych – mówi partner Deloitte w Niemczech.
Rz: W ostatnich latach rynkiem finansowym wstrząsnęło kilka skandali międzynarodowym związanych z brakiem szacunku do ładu korporacyjnego w firmach i brakiem odpowiedniego nadzoru. Co zawiodło?
Arno Probst: Myślę, że przede wszystkim zawiedli ludzie, a także brak świadomości zagrożeń, które mogą ściągnąć na firmę naprawdę duże kłopoty, ale o których prawdopodobnie nie myśli się w pierwszym momencie. Jeśli weźmiemy pod uwagę liczne doniesienia o skandalach korporacyjnych, o których można było przeczytać w prasie przez ostatnich kilka lat, to nie uda nam się wskazać jednej wspólnej przyczyny dla wszystkich tych przypadków. Każda sprawa jest inna.
Po kryzysie finansowym obserwujemy silny wzrost zainteresowania opinii publicznej tym, co robią zarządy czy jak wygląda nadzór korporacyjny w firmach.
Jak na przestrzeni ostatnich dekad zmieniła się rola rad nadzorczych?
50 lat temu nikt nie mówił o czymś takim jak corporate governance. Ale świat się zmienił, a wraz z nim rola rady nadzorczej, i to nie tylko w aspekcie finansowym, ale też jej roli wobec przedsiębiorstwa, wobec społeczności biznesowej, a nawet społeczeństwa, które wykazuje znacznie większą wrażliwość na to, jak firmy postępują w wymiarze politycznym czy społecznym....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta