Musimy nauczyć się pomagania
Próbujący ratować Wisłę Kraków biznesmen Jarosław Królewski o swoich planach na uzdrowienie klubu.
Zajął się pan organizowaniem wsparcia biznesu. Od razu w porozumieniu z Rafałem Wisłockim i Bogusławem Leśnodorskim?
Jarosław Królewski: Na początku to było nieformalne, nawet dziś staram się trzymać z daleka od kwestii dokumentów licencyjnych, tych wszystkich spraw, którymi zajmuje się kancelaria. Rozkręciłem akcję zbierania pieniędzy dla Wisły, spotkałem się z Bogusławem Leśnodorskim i tam ustaliliśmy podział obowiązków. Mam wielu znajomych wśród biznesmenów, z którymi mogę rozmawiać, a wszystkie informacje przekazuję panom Wisłockiemu i Leśnodorskiemu. Oni zajmują się resztą.
Gdyby nie było kogoś takiego jak Leśnodorski, to zaangażowałby się pan tak mocno w szukanie inwestorów?
Myślę, że nie. Wtedy moje wsparcie dla Wisły Kraków ograniczyłoby się do wpłat na konto Socios Wisła, które te pieniądze przekazuje do klubu, ale w szukanie inwestorów strategicznych bym się nie angażował.
Do ilu drzwi pan musiał zapukać, żeby zdobyć wsparcie? Namawia pan kolegów na darowizny, szuka osoby, która udzieli pożyczki wspólnie z panem i Jakubem Błaszczykowskim...
To trzeba rozdzielić....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta