Sędziowie zatrutego drzewa
Beneficjenci neoKRS znają zastrzeżenia prawne jej stawiane, ale chcą wykorzystać swoje pięć minut.
Najnowszy felieton sędziego Mariusza Królikowskiego („Między Scyllą a Charybdą"), nie stanowił dla mnie niespodzianki co do tematu i wniosków. Znam bowiem punkt widzenia autora. Odwołując się do dylematu Odyseusza, opisał konflikt między koniecznością sprawnej obsady stanowisk w sądach a zastrzeżeniami prawnymi, jakie nadal istnieją w sferze prawnej, dezawuując te ostatnie. Konkludował, że może nie wszystko było legalne, ale trzeba się z tym pogodzić na zasadzie „wyboru mniejszego zła".
Do rozważań kolegi mam stale zarzut, że, najwyraźniej z racji jego poglądów politycznych rażą jednostronnością i pomijaniem lub marginalizowaniem niewygodnych kwestii, niepasujących do przyjętej tezy. W efekcie błędnie rozpoznał Scyllę i Charybdę, które wynurzają się z odmętów PiS-owskiej reformy sądownictwa.
I kto tu sabotuje
Gdy opisuje przebieg konkursów do sądów powszechnych, podkreśla mnogość wolnych miejsc i kandydatów. Wywodzi, że opiniowanie miało początkowo „przebiegać bez problemów", ale potem pojawiły się uchwały zgromadzeń kwestionujące konstytucyjność neoKRS i wzywające do odroczenia lub powstrzymania się od opiniowania do czasu wyroku TSUE.
W tym opisie kłód rzucanych pod nogi niezłomnym członkom nowej Rady przez niecnych sabotażystów z samorządu sędziowskiego oczywiście nie odnajdziemy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta