Ciosanie nowego wojownika
Pierwszy pocisk utkwił w sylwetce Bolka, potem już było tylko gorzej. Kamizelka cisnęła, hełm spadał na czoło, pot zalewał oczy, cel był coraz bardziej rozmazany.
Wokół Wojsk Obrony Terytorialnej narosło wiele mitów. Formacja ta spotyka się z hejtem ze strony niektórych polityków, a także byłych oficerów. Uważają, że to weekendowe „wojsko Macierewicza", które pożera potencjał wojsk operacyjnych, zasysając najlepszych oficerów.
Gdy dowództwo WOT zaproponowało, abym na weekend wcielił się w żołnierza tej formacji, nie miałem wątpliwości, że to okazja do tego, by zweryfikować wyobrażenia. Zobowiązałem się tylko nie rejestrować np. telefonem osób, z którymi miałem styczność.
Ciężar kamizelki
Moje „powołanie" zaczęło się w sobotę o godz. 6 w Zgierzu w 91. batalionie lekkiej piechoty 9. Brygady OT. Na początku trafiłem do sali żołnierskiej z metalowymi piętrowymi łóżkami na sprężynach. Przygotowany był mundur, hełm kevlarowy, maska przeciwgazowa, kamizelka kuloodporna. Szybko poczułem jej ciężar. W chwilę potem na świetlicy musiałem zaliczyć szkolenie i egzamin z obsługi broni – karabinka Grot. To był warunek otrzymania broni.
– Nie chcemy i to nie jest nasz cel, aby w 16 dni wyszkolić żołnierza czy komandosa, ale wojownika możemy – mówi mi jeden z oficerów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta