Krajobraz przed bitwą
Na każde z ugrupowań, które znalazły się w Sejmie, czekają zagrożenia i pułapki. Możliwe są podziały, bratobójcze wojny i przetasowania. Będzie ciekawie.
W Zjednoczonej Prawicy dzisiaj wrze. Po pierwsze dlatego, że to koalicja, a nie jedna partia. Wielu wyborców mogło o tym zapomnieć, bo w minionej kadencji, jakkolwiek napięcia chwilami były niewiele mniejsze, niż są dzisiaj, jednak były starannie ukrywane i poza samymi politykami dostrzegali je tylko koneserzy partyjnych gier. Teraz jest inaczej – sprzeczne i dysydenckie opinie są wygłaszane całkiem jawnie, jak choćby zakwestionowanie sposobu działania telewizji publicznej pod kierownictwem Jacka Kurskiego przez Jarosława Gowina. Sam Zbigniew Ziobro jest tutaj wstrzemięźliwszy, ale może sobie na to pozwolić, bo od tego typu akcji ma swojego etatowego harcownika – Patryka Jakiego.
Bunt się tli
Po drugie, ponieważ obie partnerskie partie, Solidarna Polska i Porozumienie, powiększyły swój sejmowy stan posiadania – każda z nich ma po 18 mandatów. W kontekście nikłej, pięcioosobowej, większości bunt nawet jednego z ugrupowań oznaczałby, że nie dałoby się uchwalić ustawy lub obalić poprawek Senatu zdominowanego przez opozycję. Chyba że zawiąże się koalicję ad hoc z innym sejmowym ugrupowaniem, najpewniej PSL lub Konfederacją. Ale to byłoby możliwe tylko w wyjątkowych sytuacjach, przy głosowaniach w sprawach, których waga dla jednego z tych ugrupowań byłaby tak znaczna, że dawałoby się uzasadnić przed swoimi wyborcami doraźny sojusz z PiS.
W minionej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta