Los w naszych rękach
Obrońca Kamil Glik o swoim setnym występie w reprezentacji Polski: – Nikt nie odważyłby się powiedzieć, że meczu z Meksykiem nie wygraliśmy przez Roberta.
Jak zapamięta pan swój setny mecz w narodowych barwach?
Odpowiem tak: w swoim trzecim występie w finałach mistrzostw świata nie straciłem bramki. To dla mnie taki mały bonus, mała satysfakcja. Co do setki gier w kadrze, to wiadomo, kawał czasu. Jak kiedyś zakończę karierę, na pewno będzie co wspominać. Ale w trakcie meczu nie myśli się o takich rzeczach. Przed spotkaniem z Meksykiem też w ogóle o tym nie myślałem. Oczywiście tyle lat gry w narodowych barwach to coś szczególnego, były po drodze wzloty i upadki, mecze dobre i bardzo dobre, ale i gorsze, co jest normalne. To na pewno fajny jubileusz, ale mógł być jeszcze lepszy.
Jak ocenia pan mecz z Meksykiem?
Skończyło się na 0:0 i trochę szkoda, bo można było pokusić się o coś więcej. Na nieszczęście nie strzeliliśmy karnego, ale absolutnie to nie jest wina Roberta. Wszyscy jedziemy na jednym wózku, jesteśmy jedną drużyną i w sobotę przed nami kolejne spotkanie.
Zagraliście w innym ustawieniu w defensywie, niż to było wcześniej, bo nie trójką, lecz czwórką zawodników. Jak panu grało się w tym systemie?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta