Oskar i Pani Zoja
Na dziedzińcu w Weronie stoi figura pięknej, młodej kobiety. Wije się do niej kolejka zbereźników, którzy ją za biust chwytają, bo niby szczęście przynosi. A przecież miłość Julii i Romea była inna, była czysta i piękna. Jak dobrze, że są jeszcze takie pary.
Akt I, w którym poznajemy główne osoby dramatu
Pani Zoja to właściwie panna, nie pani, no i nie Zoja, tylko Daria, ale gorzeje w niej taki rewolucyjny zapał, że niejedna Zoja Komsomołka by się powstydziła. Nie tylko to w niej gorzeje, ale nie uprzedzajmy wypadków. Oblicze jej gładkie, włos długi okala szlachetną twarz, oczy żywe, a – już przecież pisałem, że – gorejące. Młodziutka, śliczna, urocza.
Zoja jest studentką Uniwersytetu Warszawskiego, dorabia w kancelarii, ale nie to jest najważniejsze, nie za to ją kochamy, nie dlatego o niej piszemy. Nasza Zoja z powołania jest aktywistką. Aktywuje się przy każdej nadarzającej się okazji, nie czekając na wybory, wystarczy dowolna inba, a te wyłapuje niczym spragniona łapówki drogówka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta