Skrajna prawica może dyktować przyszłość Unii
Jeszcze nigdy wybory europejskie nie zapowiadały się tak dobrze dla ugrupowań otwarcie wrogich integracji.
Nawet co czwarty deputowany, który za dwa miesiące zostanie wybrany w głosowaniu w krajach „27”, będzie należał do nacjonalistycznych ugrupowań populistycznych. Tak przynajmniej wynika z agregatora sondaży portalu Politico.
Co prawda trzy umiarkowane kluby, które tradycyjnie były podstawą działania Unii, za dwa miesiące – chadecy (EPP), socjaliści (S&D) oraz liberałowie (Odnowić Europę) – zachowają wedle tych prognoz większość w liczącym 720 deputowanych zgromadzeniu w Strasburgu, ale będzie ona bardzo niewielka.
Więcej: gdyby ugrupowania skrajnej prawicy zdecydowały się na utworzenie jednego klubu (dziś dzieli je w szczególności stosunek do Rosji), to byłaby to być może największa formacja europarlamentu.
Już teraz nacjonaliści w znacznym stopniu dyktują agendę w Brukseli. A to dlatego, że umiarkowana prawica w obawie przed utratą kolejnych wyborców przejmuje hasła radykalnych konkurentów. Dotyczy to np. zaniechania walki ze zmianą klimatu czy zaostrzenia polityki migracyjnej.