Tymczasowe aresztowanie – nieprzemijający kłopot
Liczby są bezlitosne: sądy akceptują ponad 90 proc. wniosków prokuratorów.
Rację miał Stephen Hawking, gdy pisał, że żyjemy w zadziwiającym świecie. Dotyczy to niestety także rodzimego świata prawnego z jego normami i praktyką, w którym zdumienie powinno ustępować pewności i stabilności. Jak tu się nie dziwić, gdy w tak poważnej sprawie jak stosowanie tymczasowego aresztowania, czyli pozbawienia wolności osoby nieskazanej prawomocnym wyrokiem sądu, króluje nadużycie i automatyzm, pomimo krytyki powtarzanej od stu lat przez reprezentantów nauki prawa? Tymczasowe aresztowanie nie może służyć komfortowi śledczych i skłanianiu podejrzanych do obciążania siebie i innych w areszcie wydobywczym. Każdy zaś przypadek zastosowania lub przedłużenia powinien być porządnie umotywowany. Z kolei tam, gdzie ten najsurowszy środek zapobiegawczy jest konieczny – bo przecież są takie przypadki – powinien trwać jak najkrócej.
Śpią spokojnie
Każdego dnia sędziowie rozstrzygający w sprawach aresztowych przeżywają déjà vu. Obrońcy argumentują, że nie ma dużego prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa, nie jest konieczne zabezpieczenie prawidłowego toku postępowania, nie grozi matactwo ani ukrycie się lub ucieczka. Wszystko to, by skłonić sąd do krytycznej analizy wniosku prokuratora. Postępowanie w przedmiocie tymczasowego aresztowania ma bowiem charakter skargowy. Bez takiego wniosku w postępowaniu przygotowawczym sąd aresztu zastosować nie może. Statystyka jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta