Zachód słońca nad imperium
Rafael Nadal chwytał chwile, zanim opadnie kurtyna, ale przegrał z Alexandrem Zverevem i odpadł z Roland Garros. Paryż czeka na nowego króla, bo swoją królową już ma.
Świat tenisa wiedział, że nad imperium Nadala zapada zmierzch, więc trybuny 15-tysięcznego kortu Philippe’a Chatriera – choć był to dopiero drugi dzień turnieju – wypełniły się szczelnie. Wśród kibiców byli nie tylko bliscy Hiszpana, ale także Iga Świątek, Novak Djoković czy Carlos Alcaraz. Wszyscy czuli, że każde kolejne „Vamos” z ust Nadala mogło być w dziejach Roland Garros tym ostatnim.
Aktorzy stanęli na wysokości zadania i zagrali mecz godny starcia 14-krotnego triumfatora turnieju z tenisistą uważanym za najlepszego spośród wciąż aktywnych, którzy nigdy nie wygrali imprezy Wielkiego Szlema.
Nadal trafił na Zvereva zbyt wcześnie, bo w ciągu trzech tygodni, które minęły od jego porażki z Hubertem Hurkaczem na Foro Italico, odbudował się fizycznie i w wielu akcjach znów przypominał tenisistę, którego możesz zranić, ale nigdy nie zdołasz go zabić, ale chyba wciąż brakowało mu jednak meczowego rytmu i stąd błędy, które przechyliły szalę zwycięstwa na niemiecką stronę.
Czułe serce wojownika
Francuzi witali go w Paryżu niczym gwiazdę rocka, ale większość gigantów świata muzyki może zazdrościć Nadalowi etyki pracy. Nigdy przed Roland Garros nie pojawił się w mieście tak wcześnie. Trenował przez tydzień, nawet po trzy godziny dziennie, mimo deszczu.
Konferencja prasowa przed turniejem, na którą się spóźnił,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta