TGV wjechało do Paryża
Iga Świątek wygrała z Diane Parry i awansowała do trzeciej rundy turnieju olimpijskiego. Odpadł Rafael Nadal, który w meczu gigantów tenisa przegrał z Novakiem Djokoviciem.
Trzy lata temu w Tokio po meczu drugiej rundy prawdopodobnie zobaczyliśmy w Świątek człowieka bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Polka przegrała z Hiszpanką Paulą Badosą i długo nie mogła wstać z ławki. Schowała twarz w ręczniku i zatrzęsła się od płaczu, który zagłuszały jedynie głośne jak elektrownia cykady. Wstała dopiero, gdy kilka zdań wyszeptała jej do ucha Daria Abramowicz.
Trener Piotr Sierzputowski mówił nam, że wynik z igrzysk nie wpłynie znacząco na karierę Świątek, ale miał na myśli przede wszystkim aspekty sportowe. Życie tenisistki toczy się przecież zgodnie z kalendarzem zawodowego touru, gdzie droga do wielkości wiedzie przez turnieje Wielkiego Szlema.
Rywalizacja olimpijska to dla wielu didaskalia, choć akurat w przypadku zawodniczki wychowanej w kulcie igrzysk przez ojca nabierają one szczególnego znaczenia.
Iga już nie płacze
Igrzyska w Tokio, gdzie Świątek jechała jako rozstawiona jedynie z „szóstką”, co dziś wydaje się prehistorią, faktycznie nie wpłynęły na pozycję Świątek w tenisie. Tamte przeżycia mogły mieć jednak charakter formacyjny.
Trwał przecież okres, kiedy wciąż dojrzewała do wielkości, i tak, jak dziś bywa, że jej głos drży ze szczęścia, tak wtedy widywaliśmy na jej twarzy łzy bezsilności.
Dziś jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta