Temat dnia
Pożegnanie markiza
FOT. (C) EPA
Jedną z gwiazd sportu, która w Sydney żegnała się z igrzyskami, był Hiszpan Juan Antonio Samaranch. Pojawił się dwadzieścia lat temu na igrzyskach w Moskwie jako dziwna persona. Romansował z faszystą generałem Franco, kooperował z byłym ZSRR, był chłodno akceptowany w USA i chorobliwie niechciany w Królestwie Wielkiej Brytanii. Reszta świata przyglądała mu się podejrzliwie i trzymała na dystans, gdy zostawał szefem MKOl.
Dzisiaj można powiedzieć z pewną przesadą, że z małego sklepiku, jakim był Międzynarodowy Komitet Olimpijski, zrobił przez dwadzieścia lat wielkie finansowe imperium. Ideały zamienił na pieniądze. Przetrwał bojkoty polityczne, obronił się przed terroryzmem, nie zniszczyli go skorumpowani podwładni. Zostawia interes w stanie kwitnącym. Kończy karierę olimpijską jako zwycięzca i w odróżnieniu od wielu gwiazd sportu, wie kiedy odejść.
ANDRZEJ ŁOZOWSKI