Inwestowanie w sztukę
Inwestowanie w sztukę
Prace rozmieszczone są w oddziałach banków na całym świecie. To zasada przyświecająca wszystkim właścicielom zbiorów. Na ścianie obraz Leona Tarasewicza z kolekcji Fundacji Sztuki Polskiej ING FOT. MICHAŁ SADOWSKI
Bankierzy chętnie otaczali się ludźmi sztuki i ich reprezentantami. Wiedzieli dobrze, że sztuka to nie tylko radość dla ducha i oka, ale także wielopoziomowa inwestycja: dzieło znanego twórcy należało do tzw. aktywów, którymi można było w razie potrzeby handlować - sprzedać, podarować, przekupić. Stanowiło lokatę kapitału, zwykle bowiem jego wartość rosła. Zaś dla poprawienia image nic nie nadawało się lepiej niż piękny obraz w miejskiej galerii albo wspaniała rzeźba przed budynkiem.
Twórcy też nie stronili od towarzystwa finansistów. Płynęły zamówienia, mnożyły się pomysły, omawiano kolejne realizacje. Czasem w radzie nadzorczej instytucji finansowej zasiadał artysta - zaszkodzić nie mógł, a przydawał się w rozmowach z marszandami i twórcami.
Zazwyczaj banki postrzegały sztukę jako inwestycję bezpieczną. Dlatego nieraz ich kolekcje rodziły się równolegle z powołaniem do życia samej instytucji. Dla przykładu, bank narodowy Grecji istnieje od 1841 r. i od tego roku zaczęto zbierać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta