Diabeł tkwi w gipsie
Wyspecjalizowani ratownicy pospieszą nam z pomocą, gdy w górach spotka nas nieszczęście. Będą nas szukać, jeśli się zgubimy albo porwie nas lawina. Przyjadą ze sprzętem, udzielą pierwszej pomocy, przetransportują do szpitala, jeśli mieliśmy wypadek. Gdy będzie trzeba, nie zawahają się wezwać helikoptera. Potem jednak wystawią nam rachunek. I to niemały, bo za fachowość trzeba płacić.
Jeśli będziemy mieć polisę, koszty pokryje ubezpieczyciel. Musimy się oczywiście z jego przedstawicielem od razu skontaktować, czasami robi to firma ratownicza, kiedy indziej musimy się zająć tym osobiście. Bądźmy pewni, że firmy ratownicze mają wieloletnie doświadczenia, także w pilnowaniu, kto im zapłaci. Każda firma ubezpieczeniowa wyznacza górną granicę odpowiedzialności, czyli najwyższą kwotę, jaką zapłaci za ratowanie. Może to być 2 tys. zł na terenie Polski, a za granicą 3 tys. euro.
O kulach na pocztęUbezpieczenie od kosztów leczenia to najczęściej osobne ubezpieczenie. Obejmuje wszystkie wydatki związane z doprowadzeniem nas do takiego stanu, żebyśmy mogli wrócić do kraju.
Podobnie jak służby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta