Conrad czy Konrad, czyli o polskim zapleczu angielskiego pisarza
Prawie sto pięćdziesiąt lat temu (31 stycznia 1866 roku) ojciec Josepha Conrada Apollo Korzeniowski składał następujące życzenia z zesłania w Wołogdzie:
„Jeżeli jest jeszcze jaki uśmiech życia na ziemi, niech zawita pod Twoją strzechę (...), niech cnota da Wam męstwo, godność, niech nie ściąga katuszy. To życzenia moje dla Was, gdy rok nowy ugina nasze głowy i ciśnie serca. Zdaje się, że tak nam jest bezlitośnie i bezmiłosiernie, że wszelkie życzenia nie przystoją ustom naszym; ale Bóg tak wielki, litościwy i miłosierny, że możemy śmiało – jeśli nie życzyć sobie, to modlić się za siebie, toteż moje do Was słowa na rok nowy – powtórzeniem tylko modlitwy za Was”.
Dziwnie smutne i przytłaczające te życzenia noworoczne. Chyba trudno nam, otoczonym przyjemnymi świątecznymi reklamami, na początku XXI wieku, odczuć bezmiar tragedii ludzi wygnanych, skazanych na samotność, cierpiących za ojczyznę. Takimi banitami byli Apollo i Ewa Korzeniowscy oraz ich syn Józef Teodor Konrad. Tym, którzy mimo licznych agresywnych „newsów” ze świata – serwujących głód, terroryzm, egzekucje na zawołanie – nie zamknęli się w bezpiecznej enklawie, lecz zachowali wrażliwość na cierpienie drugiego oraz zdolność współodczuwania pomocną w zrozumieniu działań innych, polecam lekturę książki w opracowaniu Zdzisława Najdera i Joanny Skolik, opatrzonej obszernym wprowadzeniem – „Polskie zaplecze Josepha...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta