Turecka demonstracja siły
Po serii bombardowań Turcja zadecydowała się na operację lądową. Kilkuset tureckich żołnierzy wkroczyło na tereny północnego Iraku, by ścigać kurdyjskich bojowników. Działania władz w Ankarze poparli Amerykanie. Kurdyjskie władze poczuły się zdradzone
Tak wielkiej operacji przeciw kurdyjskim bojownikom turecka armia nie prowadziła od wielu lat. Podczas weekendu myśliwce bombardujące cele na terenie Iraku startowały niemal 50 razy, niszcząc wiele wiosek, w których – zdaniem tureckich wojskowych – ukrywali się bojownicy Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).
Naloty, w których zginęło co najmniej dwóch cywilów, wywołały protesty władz w Bagdadzie. Oskarżyły Ankarę o naruszanie suwerenności Iraku.
W nocy z poniedziałku na wtorek tureccy generałowie zdecydowali się na wysłanie do północnego Iraku wojsk lądowych. W akcji wzięło udział zaledwie kilkuset żołnierzy (według różnych szacunków od 300 do 500), którzy jeszcze wczoraj wrócili do Turcji. Wzdłuż granicy z Irakiem stacjonuje jednak 100 tysięcy tureckich wojskowych, którzy mogą liczyć na wsparcie czołgów, artylerii czy myśliwców.
Dla Turków bardzo ważne jest również wsparcie wywiadowcze, jakie – według mediów – otrzymują od swego głównego sojusznika: Stanów Zjednoczonych. Jak podał wczoraj „Washington Post”, Amerykanie na bieżąco dostarczają...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta