Białoruś w ukrytej kamerze
W programach nadawanej z Warszawy telewizji dla Białorusi na przedstawiciela władz zawsze czeka puste krzesło. – Nie uczymy opozycyjnego spojrzenia na rzeczywistość, tylko normalnego dziennikarstwa – podkreślają polscy „trenerzy” dziennikarzy z Biełsatu
Dwunastego stycznia do drzwi Serhieja znowu załomotała milicja. Podobno sąsiedzi z dołu narzekali, że u niego jest hałas. Tyle że na dole jest sklep, żadnych sąsiadów. Serhiej wiedział, co się święci. Błyskawicznie obdzwonił znajomych. Zbiegli się z całego Homla. Po kwadransie pod drzwiami stanęło dziesięciu dziennikarzy. Naprzeciwko nich dwudziestu milicjantów i ludzi KGB. Weszli do środka. Szarpali się, w mieszkaniu zrobili kipisz. Zwinęli kamerę i laptopa, Serhieja zabrali na przesłuchanie. Była sobota wieczór. Na noc go wypuścili. Miał się znów stawić w poniedziałek.
Jak się okazało, białorsukie specsłużby działają dość bałaganiarsko. Serhiej z pomocą przyjaciół spakował się szybko i w nocy uciekł samochodem do Mińska. KGB nikogo nie zdążyło powiadomić. W niedzielę na lotnisku bez problemu zdołał kupić bilet do Warszawy.
Niecały miesiąc później siedzimy w warszawskim newsroomie Telewizji Biełsat. Serhiej ma kolczyk w uchu, 27 lat i niedokończony doktorat z literatury rosyjskiej. Był korespondentem w Homlu. Pierwszym korespondentem , który z powodu Bełsatu musiał uciekać z kraju. Teraz jest redaktorem w Warszawie. – Tu mogę zrobić znaczniewięcej niż za kratkami na Białorusi – mówi.
Telewizja dla Białorusi Biełsat zaczęła nadawać dwa miesiące temu. W Polsce można ją oglądać tylko poprzez niekodowany przekaz na satelicie Astra, więc mało kto zdaje sobie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta