Polacy i Ukraińcy muszą grać w jednej drużynie
Dobrze, że Donald Tusk wybiera się w końcu do Kijowa. Dobrze, że Radosław Sikorski wziął się za wspieranie Ukrainy i Gruzji w staraniach o wejście do NATO. Lepiej późno niż wcale – pisze publicysta
Marzec 2008. Gazprom odcina Polsce gaz. Komisja Europejska ogranicza się do wydania komunikatu, że polski rząd jak najszybciej powinien uregulować narosły konflikt handlowy. Prasa zagraniczna na pierwszych stronach rozpisuje się o nowym, liberalnym gospodarzu Kremla. O naszym nomen omen palącym problemie wspomina krótko, głównie streszczając uspokajające komunikaty władz swoich krajów, że gazu nie zabraknie, bo Niemcy, Włosi etc. mają spore zapasy, no i odpowiedzialnie za gaz płacą. W Warszawie zaś – powołując się na zagrożenie dla obywateli – prorosyjska opozycja domaga się odwołania „konfliktowego” premiera i jego gabinetu za to, że nie potrafił dogadać się z Gazpromem.
Tak właśnie wyglądała ta political fiction w rzeczywistości – w pierwszych dniach marca na Ukrainie.
Punkt dla Kijowa
3 marca Gazprom znacznie ograniczył dostawy gazu. Chodziło o zgodę na zdominowanie przez rosyjski koncern państwowy (którego dyrektor ds. eksportu został właśnie prezydentem kraju) systemów przesyłu gazu na Ukrainie, ale argument został użyty ten co zawsze – Ukraina bierze gaz, lecz za niego nie płaci. Na nic zdało się pokazywanie dowodów wpłat. W relacjach z Gazpromem spłata długu nie wystarcza, by pozbyć się problemu, trzeba oddać wszystko, co się ma, w tym wypadku energetyczną niezależność.
Równoległa z przykręceniem kurka propagandowa zasłona dymna miała...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta