Pobudzony apetyt na wersy
Nie do wiary! Kochanowski z Rejem brzmią współcześnie! Potrzebowali tylko odrobiny reggae. Mickiewicz może do dziś inspirować, co więcej da – się prowadzić z nim dialog. Najważniejsze się udało – żaden z wierszy zawartych na tej osobliwej muzycznej antologii polskiej poezji nie brzmi groteskowo i nie jest sztywno wyklepany.
Szkoda tylko, że dostaliśmy tak niewiele. Siedmiu artystów i siedmiu literatów to zdecydowanie za mało. Duże Pe chwycił się za Jasieńskiego, a Maleo oraz Max & Kelner za Bakę. I dobrze, bo to awangarda swoich czasów. Można tylko gdybać, ile ożywienia wnieśliby na przykład rastaman odczytujący na nowo wolność u Stachury czy humorysta biorący się za bary z mistrzami ciętej riposty – np. Tuwimem bądź Boyem-Żeleńskim. Eldo, biorąc się za „Stepy Akermańskie“, ustawicznie przypomina, że to lektura szkolna, tymczasem zdałoby się udowodnić co innego, wszechstronność polskiego pisarstwa. Czekamy na dokładkę.