Drogowskazy wywodzą kierowców w pole
Trzeba było kilku miesięcy starań oraz interwencji wojewody śląskiego, aby na najruchliwszej wylotówce z Warszawy ustawić właściwy znak – że to szosa do Katowic
Długi czas drogowskaz wskazywał tylko Wrocław, a setki kierowców podążających na Górny Śląsk błędnie skręcały w lewo – w szosę krakowską. Zamiast w ósemkę wjeżdżali w siódemkę.
Dla urzędników drogowych dopisanie nazwy „Katowice” przekraczało ich możliwości i prawne kompetencje. Przepisy nie pozwalają na to – twierdzili zgodnie przedstawiciele administracji drogowej.
Bez głównego miasta
Podobne kurioza jak w Jankach spotykamy często na polskich drogach krajowych, o drugorzędnych już nie wspominając.
Jechałem niedawno znad jezior mazurskich do Warszawy najprostszą trasą: Giżycko – Pisz – Łomża – Warszawa. Drogowskaz wskazuje: najbliższe miasto powiatowe (kilkanaście km), Łomżę (kilkadziesiąt km) i Sławatycze (ponad 300 km). O Warszawie cisza.
Jakie Sławatycze? Zacząłem się zastanawiać, czy nie pomyliłem drogi, zwłaszcza że z Mazur do centrum Polski prowadzi kilka prawie równoległych szos. Później skojarzyłem, że może chodzi o przejście graniczne. Rzeczywiście, o to chodziło, choć to zupełnie inny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta