Sprawa Olewnika – dowód na istnienie układu
Polityczni manipulatorzy usiłują wyeliminować z języka polskiego słowo „układ”. Ale na przykładzie sprawy Olewnika można zobaczyć, czym był układ w wymiarze powiatowym – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Sprawę porwania i zamordowania Krzysztofa Olewnika potraktować można jako przykład zdumiewającej niekompetencji polskich organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, na którą nałożyła się korupcja niektórych z ich przedstawicieli. Gdyby zredukować ją tylko do tego wymiaru, i tak stanowiłaby poważne oskarżenie polskiego państwa. Trudno dziwić się siostrze Olewnika, która wykrzyczała publicznie, że nie wierzy w państwo polskie.
Zaniechania i błędy policji oraz prokuratury niezwykle konsekwentnie blokowały wykrycie sprawców i uratowanie ofiary. Dopiero przeniesienie sprawy do prokuratury w Olsztynie, o co bezskutecznie latami zabiegał ojciec Olewnika, doprowadziło do szybkiego zatrzymania porywaczy i odnalezienia ciała ofiary. Trudno uwierzyć jednak, że działania tak długo i skutecznie paraliżujące śledztwo były wyłącznie wynikiem nieudolności powiatowych policjantów oraz prokuratorów, którzy swoją wersję potrafili narzucić kolegom w Radomiu i Warszawie.
Błędy, pomyłki, zaniechania
Bezpośrednio po porwaniu na miejscu policjanci nie zdejmują odcisków palców. Nie nagrywają rozmów rodziny z porywaczami. Zresztą nawet zebrane dowody nie są analizowane i brane pod uwagę. Niektóre ujawnione zostajądopiero cztery lata po ich zdobyciu. Jednym z nich jest włos Sławomira Kościuka, który będzie uczestniczył w zabójstwie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta