Siedem goli w Krakowie i Poznaniu, Łódź tonie
Orange Ekstraklasa. Mistrz przegrywał z ŁKS u siebie już 0:2, ale w drugiej połowie strzelił pięć bramek. Znikąd ratunku dla Widzewa: bez kibiców i bez walki przegrał na własnym stadionie z Zagłębiem Sosnowiec
Wisła miała być mistrzem na europejską miarę, ale od kiedy zdobyła tytuł, dopadły ją polskie ligowe choroby: bylejakość i brak ambicji. Z ŁKS grała wprawdzie w rezerwowym składzie – w bramce Ilie Cebanu, w pomocy Krzysztof Mączyński, w ataku Jean Paulista – ale trudno to uznać za usprawiedliwienie tego, co się działo w pierwszej połowie. Nic w niej nie wskazywało na to, że ostatnia porażka z Legią podrażniła ambicje mistrzów.
ŁKS szybko strzelił dwie bramki, Cleber grał tak, że trener zdjął go z boiska, nim minęło pół godziny. Trzeba było dopiero następnych zmian i pogadanki w przerwie, żeby Wisła zaczęła grać jak Wisła. Z pięciu bramek trzy strzelili najskuteczniejsi w tym sezonie Marek Zieńczuk i Paweł Brożek. Ten ostatni dwie, co jest o tyle istotne, że za 20. gola miał obiecaną premię 20 tysięcy euro. Teraz ma już 21 goli i niemal pewny tytuł króla strzelców.
ŁKS spadł na miejsce barażowe, ale to i tak nic w porównaniu z kłopotami sąsiada z Łodzi. W meczu Widzew – Zagłębie Sosnowiec na boisku były dwie drużyny już wkrótce trzecioligowe, a na trybunach pustki. Kibice stali pod stadionem w proteście przeciw decyzji klubu wpuszczania do końca sezonu tylko tych, którzy mają karnety. Bramy otwarto jeszcze w pierwszej połowie i protestujący weszli, ale swojej drużynie już pomóc nie mogli. Widzew przegrał z zespołem, dla którego są to pierwsze punkty zdobyte na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta