Tragedia, która do dziś toczy ich życie
Ten dramat nas odmienił. Ze mną jest tak, jakbym umarł 27 października 2001 r., gdy porwali syna. Jestem dziś innym człowiekiem, żyję w innym świecie – mówi ojciec zabitego Krzysztofa
To, jak Włodzimierz Olewnik, biznesmen spod Płocka, bardzo się zmienił, uświadomił mu niedawno jeden z najbliższych sąsiadów, który wspierał rodzinę w trudnych chwilach. – To już nie jesteś ty z dawnych lat, kiedy przychodziłem do ciebie z taką chęcią – powiedział do Olewnika. – Teraz nie wiem, jak i o czym z tobą rozmawiać, żeby cię nie urazić. Ty żyjesz już w zupełnie innym świecie.
– I tak właśnie jest. Najpierw była walka o śledztwo, o Krzysia. Teraz jest walka o prawdę. I już tak będzie do końca – mówi senior rodu Olewników.
Nie szukali w Drobinie
Ich życie runęło październikowej nocy 2001 roku. To wtedy kilku bandytów, z Wojciechem F. na czele, uprowadziło Krzysztofa z jego domu w Drobinie. Dwie doby później zażądali okupu: 300 tys. dolarów. Potem zmienili na 300 tys. euro.
– Przestało się liczyć własne życie, praca, problemy, które wcześniej były ważne. Teraz znaczenie miało tylko to, co oni – porywacze – nam każą. Bo od spełnienia ich żądań zależało życie Krzysia. Każdy dzień, godzina, sekunda – wszystko było podporządkowane tej jednej sprawie – wspomina pierwsze miesiące po porwaniu Danuta Olewnik-Cieplińska, siostra Krzysztofa.
U Olewników zainstalowali się policjanci i detektywi Krzysztofa Rutkowskiego. Byli w nowej willi Krzysztofa i w leżącym nieopodal domu Ewy i Włodzimierza Olewników. Ale rodzina nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta