Bociany strącone przez burzę
Rozmowa z dziećmi Rotmistrza Witolda Pileckiego - Zofią i Andrzejem
Rz: – Rotmistrz Witold Pilecki, po latach peerelowskiego zakłamania, odzyskał należną mu pozycję w historii Polski. Co państwo dziś czujecie?
Andrzej Pilecki: – Długo na to czekaliśmy. Nie tylko ja z Zosią, ale wszyscy, którzy nas znali i byli podobnych zapatrywań. Przez wiele lat byliśmy zdziwieni, że nic się o ojcu nie mówi. Że unikają nas także te osoby, którym pomagał na każdym kroku. Mama za bardzo nas nie informowała, nie chciała w stresy wpędzać. Musiała walczyć przede wszystkim o to, żeby nas wyżywić i wychować.
Zofia Pilecka: – W naszej prasie o niewielką informację na temat ojca pokusił się pan Juliusz Smoczyński, ówczesny zastępca redaktora „Kuriera Polskiego”. To był piękny artykuł „Cztery drogi rotmistrza Pileckiego”. Autor od razu został zwolniony. Jestem mu ogromnie wdzięczna za to, że dał wtedy sygnał innym.
Andrzej: – Przeżywamy każdy moment związany z ojcem, szczególnie że ten rok jest jubileuszowy. Interesują się, zapraszają nas na poświęcenia tablic. Trzeba stwierdzić, że odżyliśmy.
Zofia: – Do pewnego momentu bardzo cierpiałam, ponieważ nie było miejsca, gdzie by można tatę pochować, zapalić świeczkę, postawić kwiatek. To trwało latami. Dzisiaj jestem szczęśliwa, że ojciec, który tę ziemię tak ukochał i dla niej poniósł najwyższą ofiarę, jest wszędzie. Jego grób to jest cała polska ziemia. Powstają szkoły im. Witolda...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta