Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Dolina Nicości

24 maja 2008 | Plus Minus | Bronisław Wildstein
autor zdjęcia: Andrzej Krauze
źródło: Rzeczpospolita
źródło: Rzeczpospolita

Przedstawiciel „Les Nous et les autres” czekał na nich na lotnisku tuż przy wyjściu z rękawa. Elegancko ubrany młody jeszcze człowiek przepraszał w imieniu prezesa, który wprawdzie nie mógł pojawić się osobiście, ale czeka na nich w siedzibie firmy.

Przejściem dla VIP-ów, omijając kolejkę i pokazując tylko dokumenty ugrzecznionemu oficerowi, Bogatyrowicz w towarzystwie Szmai, prowadzeni przez przedstawiciela firmy, weszli do hali brukselskiego lotniska. Bogatyrowicz lubił takie momenty. Czuł satysfakcję omijając kłębiącą się ciżbę, tak jak wtedy, gdy podchodził do stoisk business class mimo kolejek tłoczących się obok, a potem w osobnych poczekalniach, nad kieliszkiem dobrego alkoholu, mógł kontemplować przestrzeń za szybą.

Lubił lotniska. Gorączkowy rytm i skondensowaną przestrzeń. Wielkie okna wyświetlały opadające i wznoszące się samoloty. Metalowe kadłuby malały i nikły w chmurach. Przypominał sobie francuską piosenkę z wczesnej młodości „Dimanche a Orly”. Francja była wtedy najmodniejsza w Warszawie. Piosenka była o paryżaninie, który niedziele spędzał na lotnisku Orly, aby w ten sposób uciec od swojego życia i choć tak ofiarować sobie iluzję mitycznej podróży. Wściekły Młynarski odpowiedział „Niedzielą na Głównym”. Centralnego jeszcze nie zbudowali. Główny – obskurne i skacowane miejsce naszych ówczesnych nostalgii.

Aura lotniska, miejsca, skąd można sięgnąć wszędzie, niekiedy niespodziewanie, jak we snach, przyzywała więzienia. Ciemne cele, których ściany odbierały oddech. Latami, dzień i noc w kilku metrach znieruchomiałego czasu ze szczeliną spaceru, kiedy niebo otwierało się w koronce krat....

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8021

Spis treści
Zamów abonament