Królem być nie mogę, księciem nie raczę
Nie atakuję Jarosława Kaczyńskiego, tylko uważam, że jeżeli ktoś nie rozumie nowoczesności, to powinien otworzyć się na ludzi. Nikt w PiS nie będzie za mnie umierać, ale jeśli PiS chce być poważną partią opozycyjną, musi się ze mną liczyć - mówi Ludwik Dorn w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej"
Rz: Czy napisał pan już bajkę dla swojej kilkutygodniowej córeczki?
Ludwik Dorn: To będzie bajeczka okolicznościowa, gdyż na 15 czerwca zostałem zaproszony do Europejskiego Centrum Bajki im. Koziołka Matołka w Pacanowie, aby coś odczytać. Nie chcę już czytać moich starych bajek, więc napiszę nową o Koziołku Matołku. Z tego powodu gromadzę dzieła Kornela Makuszyńskiego, po to, żeby się wczuć w frazę poetycką mistrza.
Co już pan wymyślił?
To będzie prawdopodobnie bajka o Koziołku, który wędruje do Brukseli.
Ale to będzie trochę plagiat z Makuszyńskiego, nie może pan wymyślić czegoś zupełnie własnego?
Wszyscy żyjemy w cieniu mistrzów, a ja jestem skromnym wyrobnikiem.
Oprócz bajek pisze pan coś bardziej politycznego?
Oczywiście piszę swojego bloga. Ostatnio wyzłośliwiam się nad kierownictwem mojej partii i klubu, które moim zdaniem nie rozumie współczesnych uwarunkowań.
Jakie to uwarunkowania?
Internet i posługiwanie się serwisami społecznościowymi, do czego nie potrzeba wcale dużych pieniędzy, jest potężnym narzędziem politycznego działania. Coraz bardziej jestem przekonany, że ta partia, która pierwsza zrozumie, jaką potęgą jest Internet, ale nie jako narzędzie partyjnej propagandy, tylko jako soft power, pewien społeczny wpływ – wygra następne wybory. A mnie się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta