Marcinkiewicz: prezydent kazał mnie podsłuchiwać
Lech Kaczyński jako prezydent elekt polecił szefowi ABW zbierać informacje na mój temat i założyć mi podsłuch – twierdzi były premier. To kolejne oskarżenia Kazimierza Marcinkiewicza, który parę miesięcy temu sugerował, że chciano go inwigilować, gdy był premierem.
W najnowszym “Dzienniku” mówi, że w grudniu 2005 r. Lech Kaczyński zlecił szefowi ABW Witoldowi Marczukowi zbieranie informacji na jego temat, ale ten się nie zgodził. Skąd to wie? – Słyszałem o tym w trzech niezależnych źródłach: od polityka, ze średniego szczebla służb i pośrednio także od Marczuka – mówi. Widział też podobno notatkę Marczuka z tej rozmowy. Zdaniem Marcinkiewicza prezydent zrobił to, ponieważ chciał, by premierem został jego brat – Jarosław Kaczyński. A później obaj bracia – twierdzi były premier – narzekali na Marczuka, ale Marcinkiewicz nie zgadzał się na wymianę szefa ABW (odszedł po zmianie premiera).
– Nie wierzę w to. Marcinkiewicz próbuje dezawuować prezydenta, mimo że tak wiele mu zawdzięcza. On stara się zastąpić Janusza Palikota w PO. Tyle głupot słyszałem już z jego ust – komentował sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński w TVN 24.
Jednak poseł PO Paweł Graś był innego zdania: – Coś musi być na rzeczy. Tą sprawą powinna się zająć komisja ds. nacisków.