Nie chcę już umierać w filmach
Wiem, co umiem, i na co mnie stać jako aktora. Szukam więc ról, w których coś mnie zainteresuje. Dlatego lubię grać z młodymi aktorami, bo oni są dla mnie wyzwaniem - z Robertem Duvallem rozmawia Roman Rogowiecki
Czy pańskie znakomite aktorstwo to efekt talentu czy ciężkiej pracy?
To kombinacja wielu elementów. Wszystko zależy od chwili. Czasami trudniej unieść szklankę i wypowiedzieć jakąś kwestię, niż zagrać skomplikowaną, emocjonalną scenę.
Czy po tylu wspaniałych, różnorodnych rolach może pan powiedzieć, że poznał aktorstwo na wylot i wie wszystko o życiu? Jak dobrze poznał pan ludzką naturę?
Aktorstwo jest ściśle związane z ludzką naturą. Według mnie to początek i koniec aktorstwa. Różne sytuacje wymagają zrozumienia, bo są bardzo złożone i często pełne sprzeczności. Podczas grania szuka się w postaci targających nią sprzeczności, tego, co jest po drugiej stronie osobowości, by odkryć wszystkie jej barwy.
Niedawno mogliśmy oglądać pana w „Królach nocy”. Jak trafił pan do obsady?
Reżyser James Gray zadzwonił i zapytał, czy chcę zagrać w jego filmie. Mój przyjaciel James Caan grał u niego w „Ślepym torze” i opowiadał o talentach reżyserskich Graya, więc chciałem sam się o nich przekonać. Ani trochę nie przesadził w swoich zachwytach. James jest jednym z najlepszych reżyserów, z jakimi pracowałem.
Czasami trudniej unieść szklankę i wypowiedzieć jakąś kwestię, niż zagrać skomplikowaną, emocjonalną scenę
Jak się panu grało z młodymi wilkami: Joaquinem Phoeniksem i Markiem Wahlbergiem?
Wiem,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta