W ciągu najbliższych sześciu miesięcy popyt na rynku mieszkaniowym może spaść nawet o 50 procent
Rynek wtórny, podobnie zresztą jak pierwotny, mocno odczuwa obostrzenia wprowadzane przez banki. Dochodzi do sytuacji, kiedy nabywca po wynegocjowaniu ceny i podpisaniu umowy przedwstępnej musi zrezygnować z kupna mieszkania, ponieważ bank zmienił decyzję o przyznaniu kredytu - uważa Krzysztof Kieszkowski, agencja Polanowscy Nieruchomości.
Zwiększa się za to zainteresowanie mniejszymi lokalami – przede wszystkim dwupokojowymi, co jest logiczną konsekwencją mniejszych możliwości nabywczych klientów. W poszukiwaniu oszczędności coraz więcej osób szuka również mieszkań w starych blokach z wielkiej płyty, które mogą być rozwiązaniem dla młodych nabywców nieposiadających wymaganych oszczędności.
Spadek popytu, przewidywany na około 50 proc. w ciągu najbliższych sześciu miesięcy, powinien wywrzeć wpływ na ceny ofertowe na rynku wtórnym, co wynika z dużej nadpodaży i ograniczonego mocno popytu. Urealnienie cen będzie niezbędnym zabiegiem, aby nieruchomość stała się zbywalna. Dlatego należy się spodziewać, że kwoty ofertowe wkrótce będą systematycznie obniżane. Mogą to być upusty do około 20 proc. dzisiejszej ceny oferowanej przez właściciela na rynku wtórnym.