Co kogo jeszcze dziwi, czyli muzeum-story
Dawno nie widziałam takiego zaskoczenia na twarzach miejskich urzędników jak wczoraj, gdy usłyszeli, że najprawdopodobniej będą musieli dopłacić szwajcarskiemu projektantowi Muzeum Sztuki Nowoczesnej do wynegocjowanych już 26 mln zł. I aż się zdziwiłam ich zdziwieniem.
Bo skoro miasto nagle chce mieć i teatr, i muzeum w jednym budynku, skoro wcześniej miało tam być tylko muzeum, i skoro architekt tego budynku nie miał do tej pory w umowie z miastem żadnej wzmianki o teatrze, to jasne było, że prędzej czy później zażąda za nowe zadanie nowej zapłaty. „A co się dziwisz...” – chciałoby się na to odpowiedzieć słowami bohaterki z filmu „Jasminum”. Prawo rynku.Inna rzecz, że 26-milionowe honorarium Christiana Kereza (w Europie może niezbyt wygórowane, ale w Warszawie jak dotąd rekordowe) może mieć brzemienne skutki także dla innych inwestycji wspomaganych z miejskiego budżetu. Jeśli ratusz zgodzi się teraz na podwyżkę dla Kereza, nie zdziwię się, gdy za chwilę inni architekci światowej sławy, projektujący inne ciekawe budynki za niższą kwotę – choćby Muzeum Historii Żydów Polskich – także zażądają podwyżki.