Czasami skakałam w kosmos
W piątek z tej okazji w warszawskim Teatrze Na Woli odbędzie się premiera sztuki „Oczy Brigitte Bardot”, w której zagra główną rolę
Rz: Pamięta pani swój pierwszy teatr?
Barbara Krafftówna: Zaczynałam w moim własnym, teatrze wyobraźni. Ponieważ miałam do dyspozycji szafę mamy, przeistaczałam się zazwyczaj w osobę dorosłą. Zakładałam na siebie jakieś halki, falbany, elementy sukien balowych, pojawiało się pióro, kapelusz. Wszystko wyglądało dość surrealistycznie i barwnie. I było jedyne, niepowtarzalne, bo wyobraźnia pracowała bardzo intensywnie. Pomysły teatralne bywały odważne. Na przykład tańczyłam na parapecie weneckiego okna, zakładając się z koleżankami, ilu widzów stanie na ulicy na ten widok. Pamiętam jeden z pierwszych spektakli tego teatru, kiedy z koronkowym parasolem niczym ze spadochronem skakałam z wielkiej szafy na otomanę. Na szczęście sprężyny wytrzymały.
Podobny temperament wykazała pani w roli Zerzabelli w „Paradach” Potockiego. Spektakl przeszedł do historii powojennego teatru i pokazywany był m.in w paryskim Teatrze Narodów.
Fantazji i temperamentu nigdy mi nie brakowało, ale aktorskie ostrogi otrzymałam dzięki wspaniałemu człowiekowi teatru, jakim był Iwo Gall. W czasie okupacji chodziłam do jego konspiracyjnego Studia Dramatu, a potem kontynuowałam zajęcia w Krakowie. Tam przeszłam lekcje aktorstwa i pantomimy, zaczęłam rozumieć własne ciało i uczyłam się nim operować.
Iwo Gall przekonał panią, że aktorstwo to misja?
Wpajał nam tę zasadę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta